sobota, 1 stycznia 2011

Witamy w Nowym Roku

Spędziliśmy sobie spokojnego i miłego sylwestra "pod palmami". Na małym party u poznanych u naszych gospodarzy bardzo fajnych "prawdziwych" Australijczyków. Prawdziwych, bo jak na razie to mamy tu samych znajomych Niemców/Australijczyków :-) Jack i Michel mieszkają w klasycznym australijskim domu w Pomonie, niedaleko nas. Mają koniki, przepiękny dom, wspaniałą maksymalnie zarośniętą werandę i mnóstwo palm dookoła. Michel doskonale gotuje, zachwyciła nas wszystkich kuchnią indonezyjską. Takich springrolsów jeszcze nigdy nie jadłam. Mam dostać na wszystkie dania przepisy to obowiązkowo zamieszczę na blogu! Tylko chłopczyki się nie najedli bo wszystkie dania były dla nich za ostre. My siedzieliśmy i gadaliśmy, chłopczyki bawili się na werandzie, jak się zmęczyli poszli grzecznie spać do gościnnej sypialni. O północy wypiliśmy szampana, nakarmiliśmy bananami posuma (taki śmieszny futerkowy zwierzak, jak mysza ale wielkości kota, siedział sobie na dachu i zaglądał nam do talerzy), a chłopczyki nadejście Nowego Roku przespali. Niestety pierwszy dzień Nowego znów deszczowy, lało dziś i świeciło na zmianę. Na wyjście z domu jednak nie było szans więc musieliśmy się nudzić pod dachem. Oj się wynudziliśmy!





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz