wtorek, 18 stycznia 2011

W polskich wiadomościach powódź w Australii zeszła na plan dalszy, teraz na topie sprawa smoleńska (znów), od razu widać spadek oglądalności na blogu. Nic ciekawego się u nas nie dzieje, a ile można czytać o taplaniu się w oceanie i oglądać fotki z plaży. Nudno.... No niestety nie mogę wam nic bardzo ciekawego przedstawić, teraz to mamy: "another perfect day in the paradise". Jest upalnie, słońce mocno świeci a niebo jest błękitne. Powoli szykujemy się do przyjazdu rodzinki. Jutro będe zasuwała ze szmatą żeby troszkę odgruzować mieszkanie. A dzisiejszy dzień spędziłam z Usi (naszą gospodyni) na zakupach w Mooloolaba i Maroochydore. Miłe łażenie po sklepach i kupowanie szmatek. Babskie przyjemności. Szkoda strasznie że zapomniałam zabrać aparat, bo chętnie pokazała bym wam zupełnie inne plaże niż nasza Noosa: dziesiątki apartamentowców, deptak z restauracjami i kawiarniami No i masa turystów. Plaża pełna jak w Miami - ręczniczek przy ręczniczku. Może ktoś lubi taki turystyczny harmider... Ja chyba wole troszkę więcej wolnego miejsca na plaży.

1 komentarz: