niedziela, 30 stycznia 2011

My na plaży, rodzinka w Sydney




A teraz słowo komentarza od rodziny: same z Mamą pojechałyśmy do Sydnej (Aga z Adamem i chłopcami zostali w Cooroy) i spędziłyśmy 5 dni w Big City. Przeszłyśmy miasto wzdłuż i wszerz i na ukos też. Oczywiście obejrzałyśmy Operę i Harbor Bridge, odwiedziłyśmy chyba wszystkie muzea, ale i oblizałyśmy niejedną wystawę. Zakupy małe zrobiłyśmy też.
Obchody Australia Day w Sydney były głośne i kolorowe. Były koncerty, nad zatoką latały myśliwce a wieczorem pokaz sztucznych ogni. Mieszkańcy brali udział w nieoficjalnym konkursie na maksymalne ubranie się w flagę i narodowe barwy.
Zmęczone i pełne wrażeń wróciłyśmy "na wieś" :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz