czwartek, 2 grudnia 2010

welcome to the jungle

O! dzisiaj to mamy trochę fotek do pokazania wam. Czwartki bez przedszkola więc muszę wymyślać potworkom zajęcia. Pogoda cięgle okropna, lało od rana i chłopaki strasznie nudzili się w domu więc jak tylko na chwile niebo się rozjaśniło (przestało lać, chmury zostały) zapakowałam ich do jeepka i poturlaliśmy się do Botanic Garden. Roślinkom pogoda pasuje, tak więc wszystko kwitnie, pachnie i ... spada z łomotem z drzewa! Mowa tu o wielkich strąkach? owocach? no nie wiem co to, ale nie chciała bym dostać tym w głowę. Dyndają sobie na drzewie takie wielkie "coś" wielkości arbuza na długiej szypułce. Szkoda że nie popatrzyłam na karteczkę co to była za roślina. A cudacznych i cudnych roślin tu bez liku. Jest las tropikalny, mroczny i gęsty ("tu są tygrysy, mamo?") zarośla bambusów, paprocie drzewiaste, dziesiątki odmian różnorako kwitnących eukaliptusów, dziwaczne iglaki ( z jeszcze dziwniejszymi szyszkami ) i araukarie, no i cała masa cudnej tropikalnej roślinności. Wszędzie pachną różne odmiany jaśminów, frangipani i magnolii. Potwory ganiały, zbierały kwiatki, szyszki, fasole ( bardzo wiele drzew ma tutaj nasiona  w fasolach - czasem nawet półmetrowej długości! ). Fajna wycieczka.





3 komentarze:

  1. Aga! Okropna pogoda to jest w Bolesławicach a nie u Was ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. popieram:) -10 i śnieg po kolana, pamiętasz to jeszcze siostra?

    OdpowiedzUsuń
  3. - A czy to prawda, że tam Aborygenów biją?... (kurczę go mać!)

    OdpowiedzUsuń