poniedziałek, 27 grudnia 2010

I po Świetach!

Święta, święta, ... uf! już po świętach. Było wspaniale! Z Jaśkiem z 40 stopniową gorączką, lejącym nieustannie ulewnym deszczem i błotem po kostki przed domem. C-U-D-O-W-N-E Święta! Jaśko prze chorował nam całe trzy dni. Dzisiaj rano obudził się w końcu bez gorączki ale i tak pojechaliśmy do lekarza. Okazało się że lekarze nadal mają wolne i został nam jedynie ostry dyżur w szpitalu w Noosa. Spędziliśmy tam prawie trzy godziny, po to tylko aby lekarz stwierdził ostrą infekcję gardła i zapisał mocniejsze antybiotyki. Ale widzę że i bez tych antybiotyków Jaśkowi znacznie lepiej - właśnie skakali razem z Szymciem po łóżku, ani trochę nie chcieli iść spać chociaż to już dziesiąta wieczorem. Wczoraj lało. Strasznie! Party i tak się udało. Prawie sami Niemcy - szampan, sznycle i śliwowica. Ale było bardzo miło. Dzisiaj to już było "przegiecie" z ta pogodą. Nie dość ze leje, to jest gorąco i duszno, wilgotność straszliwa. W mieszkaniu woda skrapla się na chłodnej posadzce i mamy mokrą podłogę. Dywany i pościel wilgotne, na trawniku przed domem mamy błotniste jeziorko. Wszelkie stwory potwory i robale uciekają przed "wielka woda" i pchają się nam do domu. CUDOWNIE! Powoli zaczyna nas łapać przez ta pogodę depreska - ale to trzeba mieć pecha żeby wybrać się do Australii i trafić na największe powodzie od 60 lat!! Jutro znów ma lać. Dopiero z nowym rokiem obiecują poprawę pogody. Oby!!!!!

1 komentarz: