piątek, 10 grudnia 2010

Chorujemy.... :-(

Szymonek chory. Od gardło boli, apetytu nie ma bo przełykać ciężko a do tego i wymioty się trafią, temperatura i smuteczek straszny. Jańcio zdrów więc pojechał dzisiaj do przedszkola, ale jakoś na początku minę miał nie wyraźną no bo jak to tak SAM???. Zawsze jest braciej Szymonek to we dwóch raźniej (lać się razem też można), a tak samemu to trochę strach. Pochlipał chwilkę na początku, a potem już ponoć był mega grzeczny. My pojechaliśmy z Szymonkiem do doktora. Bączek był też mega grzeczny, dał sobie zmierzyć temperaturę, do uszu zajrzeć i nawet AAAA zrobił żeby gardło doktor mógł obejrzeć. I co w tym cudnym kraju lekarze zalecają na taką chorobę?? Lody!!! Naprawdę!! Najlepiej takie sorbetowe. Zimne wiec pomagają przy gorączce, słodkie wiec dostarczają cukier ważny jak dziecko nic nie je, no i mokre więc jest też od razu picie. Zaopatrzyliśmy się w wielkie pudełko lodów sorbetowych na patyku i teraz wszyscy "liżemy". Tak zapobiegawczo :-)) Resztę dnia Szymcio spędził śpiąc albo oglądając bajki na DVD. A szkoda strasznie że nas to chorowanie dopadło bo pogodę mamy wspaniałą! Mam nadzieję że pora deszczowa już nie wróci, bo teraz to czuje się jak w "naszej Australii" Gorąco i duszno jest straszliwie, pot ciurkiem po plecach leci, człowiek tylko się zastanawia co jeszcze z siebie ściągnąć. Teraz zaczynają się sprawdzać wszelkiego rodzaju galabije - cienkie, luźne zwiewne i przewiewne. Nic co mocniej do ciała przylega na ten klimat się nie nadaje. Ale najlepiej to się w oceanie moczyć. A lato dopiero się rozkręca!!
Mam nadzieje że jutro będziemy już zdrowi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz