środa, 29 grudnia 2010

czekamy na słońce!

Wczoraj lało. STRASZLIWIE! O czym mam wam tu pisać jak za oknami strugi deszczu i błoto po kostki. Nawet ptaki i cykady umilkły. Chłopczyki nudzą się straszliwie. Dla rozrywki pojechaliśmy do centrum handlowego. Tak chociaż po spacerować, wyjść z domu i robić cokolwiek innego niż oglądanie bajek na Youtube. Chłopczykom niewiele do szczęścia trzeba : porcja frytek z fastfooda (o zgrozo!) i przejażdżka karuzelą. A dzisiaj nie padało ( tak mocno) . Nawet na spacer udało nam się wyjść. Ale jak tylko ruszyliśmy w stronę Noosa zaczęło kapać. Adaśko miał jakiś biznes do załatwienia na Hastings Street. Napisze wam o słynnym Hastings St.(zawsze to lepsze niż pisanie o deszczu) To "główna" ulica Noosa, taki "deptak w Międzyzdrojach". Ulica zaraz przy plaży: hotele, apartamenty, sklepy, galerie i restauracje. Sklepy nie bardzo snobistyczne, nie ma wielkich marek, ale jest wszystko to co do szczęścia turystom trzeba. A turystów!!!! Mimo kapiącego deszczu na ulicy ( i na plaży!!!) tłumy. W końcu to wakacje. Cała Australia marzy żeby spędzić urlop w Noosa. A my będziemy musieli od tych dzikich tłumów gdzieś uciec, bo ani nie będzie gdzie ręcznika położyć, ani gdzie zaparkować samochodu. Ha ha ha, ja tu o plażowaniu pisze a pogoda sami wiecie jaka. No, ponoć jutro ma być słońce. Teraz nie pada, nawet gwiazdy widać na nocnym niebie więc są szanse. Czekamy niecierpliwie na tę poprawę pogody bo deszczu mamy już dość. W naszym stanie Queensland straszliwe powodzie, jakieś 180 km na północ od nas zaczęła się ewakuacja kilku miasteczek. Takiej powodzi nie było w Australii od 60 lat! U nas rzeki mocno wezbrane, ale jak na razie nic nie tonie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz