Powraca temat kamolków, czyli kochanych adamowych kamoli do rzeźbienia. Propozycja żeby je wysłać kurierem niestety została odrzucona, polecą z nami w walizach i koniec. Dobrze że kamolki trochę zaczynają chudnąć - Adam zabrał się do ich "wstępnej obróbki" Po powrocie z bączkami z plaży zastaliśmy pięknego "opalowego" ślimaczka. W parę godzin Adam obrobił kamola w fajnie zapowiadającą się rzeźbę. A do tego kamolek schudł parę kilo, więc już nie tak strasznie widzę to przewożenie. Jutro zrobię fotki to zobaczycie jak powstaje ślimak ;-)
A my jak zwykle w "bezprzedszkolowy" czwartek siedzielismy na plaży. No bo co tu innego robić ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz