poniedziałek, 21 lutego 2011


No i kolejny dzień za nami. Pogodę mamy piękną. Nawet momentami ciut za bardzo "piękną" - upał był dzisiaj straszliwy. Adam uparł się że ma jeszcze masę pracy w garażu, więc sama wyskoczyłam na plaże choć na moment pochlapać się w chłodnym oceanie. Ale na taki upał nawet chłodny ocean wiele nie pomoże. Pot kapie z nosa, piasek tak rozgrzany że nie da rady na boso po nim przejść. Z gorącej plaży wskakuje się do auta rozgrzanego jak piekarnik (z popsutą klimatyzacją), okna otwarte na oścież i byle jechać. Skończyło się oczywiście bużą.
Jutro czeka mnie sprzątanie. Walizy już wyciągnięte z szafy, umyłam je dzisiaj z pleśni (oczywiście musiały być zapleśniałe, tyle czasu nieruszane stały w szafie), teraz tylko pakować trzeba.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz