środa, 9 lutego 2011

Czas szybko leci...

Ale szybko zleciał czas - zostały nam już tylko dwa tygodnie w słońcu ( no narazie od dwóch dni pochmurno) i wracamy do ws kochani!! Jeszcze tylko parę razy na plażę, poleżeć pod palmami, napatrzyć się na tą całą zieloność i trzeba będzie się pakować. Już się boję... jak my się zapakujemy z powrotem do tych waliz!! Adam musi (!) zabrać swoje kamolki, do tego jeszcze biżuteria, cała masa opali, pereł i innych skarbów. Trochę ciuchów odpadnie - w końcu chłopczyki urośli i część ciuszków już na polski sezon letni będzie zupełnie za mała. A niektóre są już tak zjechane i wypłowiałe od słońca że tylko do wyrzucenia się nadają. My też zostawiamy część ubrań - nie ma sensu wozić w te i z powrotem starych koszulek. Co lepsze upiorę i zapakuje do kontenera dla Salvation Army. Oddamy też chłopczykowe zabawki i książeczki po angielsku- nie ma sensu przecież zabierać tego do Polski. He he, w Salvation Army kupione, teraz wraca z powrotem. Na wszystkie książki po Polsku mam tu wielu chętnych więc o ich los się nie muszę martwić. Właśnie wczoraj był nasz znajomy z Brisbane i wszystkie przeczytane już przeze mnie książki znalazły nowych, spragnionych polskiej lektury właścicieli. Resztę książek i całą masę chłopczykowych książeczek po polsku oddam do biblioteki w Domu Polskim w Brisbane. Też się ucieszą. No to książki i zabawki możemy odliczyć od ogólnej wagi bagażu. Dojdzie za to trochę prezentów dla znajomych - Adam już mi zapowiedział ze mogę kupować tylko lekkie rzeczy. Więc nie gniewajcie się proszę jak dostaniecie tylko po breloczku do kluczy z miśkiem koalą - wszystko przez adasiowe kamolki i limity wagowe bagażu.
Tymczasem kochana rodzinka nie może się dostosować do polskiego czasu - mamuś i sister w dzień nieprzytomne, w nocy nie mogą spać i łazikują po nocy. Do tego sister chora. Ano tak to już jest jak się z lata wskakuje w zimę. Nas też to niedługo czeka. Już się "nie mogę doczekać" tego smarkania w Polsce,  (aż mi się odechciewa wracać...), nie ma to jak nie rozpakowane walizy, totalny chaos, lada chwila ważne targi w Gdańsku i dwoje chorych dzieci (i Adam na pewno też, więc troje!!)

2 komentarze:

  1. Może wyślijcie "kamolki" DHL-em albo jakąś inną firmą kurierską...
    Pozdrawiam z Bergen
    Papa Troll

    OdpowiedzUsuń
  2. :)
    Gosia(Płock)

    OdpowiedzUsuń